sobota, 23 marca 2013

Emigracja


Jeszcze, jak dobrze pamiętam  pod koniec lat '80 wyjazd z kraju nie był niczym łatwym. Paszportów nie było na wyciągniecie reki, a ludzie nawet nie marzyli o tym, żeby zobaczyć inny kraj niż Polska.
Po upadku komunizmu wreszcie te marzenia mogły się spełnić, paszporty stały się dostępne dla każdego.
Na początku było to wszystko na przerost, bo ludzie nie byli przyzwyczajeni do takiej sytuacji, wiec i z kraju wyjeżdżać nie chcieli. Z biegiem czasu zaczęły powstawać firmy, oferujące prace za granica (pośrednicy), co w dalszej kolejności dodało polakom większej pewności siebie i zaczęli wyjeżdżać sami w "ciemno", w poszukiwaniu lepszego życia  I własnie w tym wszystkim nie było nic złego  Kto chciał  ten znalazł prace w Polsce za stawkę pozwalająca żyć, może nie jak król  ale godnie, jak człowiek  natomiast tym którzy marzyli o podniesieniu standardów, udostępniono wyjazd do innych krajów.
Niestety w ciągu kilku kolejnych lat sytuacja przerosła polaków. Nieumiejętne sprawowanie władzy  doprowadziło nas na przepaść. Powiększająca się z każdym rokiem dziura w budżecie państwa, problemy w ministerstwie zdrowia, pracy, finansów  banki, ZUS-y, NFZ itd - wszystko nagle zaprzestało poprawnie funkcjonować. Świnie, które siedziały aktualnie przy korycie, nie potrafiły oderwać się od niego i te same świnie siedzą tam do dzisiaj, dzięki dorzucaniu do koryta kolejnych porcji paszy przez UE.
W roku 2004, gdy polska przystąpiła do członkostwa w Unii Europejskiej, Europa otworzyła się na emigrantów otwierając granice (paszporty stały się niepotrzebne) oraz swoje rynki pracy (nie odrazo wszyscy, ale stopniowo). Zaczęła się masowa emigracja. Zważając  ze w Polsce było z dnia na dzień już tylko gorzej, każdy kto miał okazje, wyjeżdżał do rożnych zakątków europy i nie tylko.
Osobiście, pierwszy raz wyjechałem sam za granice na zbiory salaty do Niemiec, w pobliżu miasta Bonn. Wcześniej podróżowaliśmy sporo z rodzicami, jednak będąc tam samemu, odkrywałem i uczyłem się całkowicie nowych rzeczy. Kolejnym moim miejscem zagranicznego pobytu było Monachium gdzie mieszka moja mama i brat. To właśnie tam znalazłem pierwsza prace na własna rękę (w hotelu), poznałem ludzi całkowicie odmiennych narodowości i religii i zacząłem wnikać w język niemiecki. Po niecałym roku już potrafiłem się porozumieć z Niemcami  co prawda jeszcze w mało poprawny sposób  ale każdy rozumiał co mowie. Jak się okazało, Niemcy jako kraj okazał się nie dla mnie (dlaczego? sam nie wiem, ale z jakiś powodów na pewno).
Kolejny etap - Wielka Brytania.
Do Londynu przyleciałem z zona w 2007 roku. Mieliśmy zatrzymać się u szwagierki na okres około dwóch miesięcy. Zona miała pomoc siostrze z maluchem, który miał się wkrótce urodzić, a ja miałem trochę czasu żeby zarobić jakieś funty. Jak widać wszystko się przedłużyło, a my w Londynie mieszkamy do dzisiaj. Dlaczego? Z najprostszego na świecie powodu. Za każdym razem jak przylatuje do polski, wyobrażam sobie, ze wróciłem na stale. I co dalej? No własnie  nic. Nie ma pracy, nie ma pieniędzy  nie ma nic. Za każdym razem jest tylko gorzej. Ceny z kosmosu, zarobki z Chin i standard życia jak na Haiti, a przecież mamy tylko jedno życie i troszkę czasu, żeby je przeżyć tak jak chcemy.
Aktualnie mija już 6 lat, jak mieszkamy w UK. Tutaj urodziła się moja córka  tutaj mam dom, prace, rodzinę i przyjaciół  Mam tutaj wszystko to, czego nie mam w Polsce  wiec jak myślicie gdzie bardziej czuje się teraz u siebie? Oczywiście  to nie jest tak, ze zapomniałem skąd jestem. Człowiek to bardzo sentymentalna istota, wiec i ja o swoim kraju nie zapominam  Nie raz marzy mi się wrócić do ojczyzny, usiąść przy kominku i poczuć się jak 15-latek, wrócić choć na chwilkę do tego, czego nie doceniałem wtedy, ale z drugiej strony od razu przywołuje się do porządku myślą, ze na chwile obecna jest to nie możliwe  Sytuacja w kraju jest naprawdę zła. Jedyne zadowolone osoby z rządów PO to mieszkańcy największych miast polski, gdzie standardy przekraczają kilkukrotnie to co dzieje się w małych miasteczkach i wsiach. Teraz Polska jest tylko dla ludzi z kasa. Nie ma w niej miejsca na zbyt wielu szaraków. Potrzeba im tylko trochę taniej siły roboczej, do odwalenia brudnej i najcięższej roboty, czyli ludzi bez perspektyw i możliwości wyjechania za granice i to wszystko. Oni sami tona w luksusach sponsorowanych przez UE i podatników, a reszta (sami podatnicy) musi zadowolić się ochłapkami.
Średnie zarobki w Polsce - 3,7 tys/miesiąc. Żart?  Nie. W centrum Warszawy czy Krakowa pewnie tyle się da wyciągnąć  natomiast wiem, ze w moich rodzinnych stronach, tzn. na terenie Bieszczad, średnia ta wynosi jakiś 1000 zł a to już prawie 75% mniej, wiec czy jest się czym szczycić? Nie!
Do tego weźmy pod uwagę świadczenia i zasiłki:
Zasiłek dla bezrobotnych to ok 630 zł,  pielęgnacyjny 520 zł - jak za to żyć cały miesiąc?
Dla porównania spróbuje przedstawić sytuacje w Anglii.
Zarobki są bardzo, ale to bardzo zróżnicowane  Na zmywaku, sprzątaniu, bądź w coffe można zarobić tylko ok 200-250 funtów tygodniowo. To samo dotyczy się pracy w biurach na najniższych stanowiskach. Budowlańcy są już w stanie zarobić 300-1000 funtów tygodniowo, w zależności od wykonywanego fachu. Warto wspomnieć  ze lekarze, czy managerowie zarabiają tutaj nawet po kilka/kilkanaście tysięcy funtów na tydzień, ale to już inna bajka.
Nie dość tego, ze pracy jest sporo to i nie zapomniano o zasiłkach  I tak bezrobotny dostaje ok.320 funtów miesięcznie, mało zarabiający otrzymuje dodatek do mieszkania (średnio 80% wys. czynszu) oraz dodatek do pensji (ok.50 funtów na tydzień). Macierzyńskie trwa 9 miesięcy  może być pobierane jeszcze przed narodzinami dziecka i wynosi 500 funtów/miesiąc plus jednorazowe "becikowe" również 500 funtów.
Produkty w sklepach są tanie, często tańsze niż w Polsce (np. sok malinowy Łowicz w Polsce kosztuje 7,80 zł, tutaj sok malinowy Łowicz w sklepie kosztuje 0,99 funta czyli mniej niż 5 zł - paradoks???).
Największe koszta to czynsz, jednak tak jak już wspomnialem państwo jest w stanie zasponsorować naprawdę dużo, trzeba tylko wiedzieć co, gdzie i jak.
Po przeczytaniu tego co wyżej napisałem, od razu zadałem sobie pytanie - czy jest jakikolwiek powód  żeby wrócić do polski i się męczyć biedując? Czy warto tkwić w tym bagnie, gdzie grama słońca nie widać a szanse na poprawę sytuacji wydaja się zerowe? I w końcu  czy byłbym w stanie strawić ta swoja bezradność wobec tego co się dzieje w kraju? Odpowiedz jest tylko jedna, dlatego bez żadnych wątpliwości zostaje tu gdzie jestem, przynajmniej na chwile obecna.
I choć wierze mocno, ze jeszcze nie wszystko stracone, to boje się, ze życia może mi braknąć  bo na szybko nic zrobić się nie da. Poza tym ludzie w Polsce musza dojrzeć i zacząć iść za cywilizacja. Jeżeli do tego nie dorośniemy  będziemy się tylko cofać, jak to się ma do tej pory.
Katalog Blogów Blooger
Zagłosuj na
mój BLOG
w rankingu! :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz